Oceania z Eee PC
Oceania z Eee PC
Tym razem Magda i Maciek zwiedzają Oceanię. Poczuj, dzięki ich relacjom, smak prawdziwej podróży.
Dzięki Eee PC 1000H mogą dzielić się z nami swoimi wrażeniami z podróży.
www.jedziemydookola.pl
w głębi lądu - kwiecień 20, 2009
Po wizycie na północy i krótkim przystanku w Auckland jedziemy na przylądek Coromandel po więcej morza, plaż i zachodów słońca.
Przez kilka dni podróżujemy od plaży do plaży, kończą na Hot Water Beach, gdzie w czasie odpływy spod piasku wypływa ciepła woda, a wszyscy kopią sobie doły, takie ‘wanny’ z ciepła wodą.
Następnie ruszamy w głąb lądu przez Rotarua i Taupo do parku Tongariro, gdzie wybieramy się na Tongariro Crossing – jednodniowy szlak między wulkanami. Wspinamy się na Mt Ngauruhoe (2.287 m), Górę Przeznaczenia z Władcy Pierścieni. Podejście na wulkanu jest strome i mozolne – dwa kroki w przód, jeden w tył. Widok ze szczytu rekompensuje męczącą wspinaczkę – jesteśmy ponad chmurami!
Wieczorem moczymy się w termalnych basenach. Dalej zmierzamy na zachód, żeby zobaczyć Mt Taranaki. Jedziemy droga zwaną Forgotten World Highway, która wieje się pomiędzy zielonymi pagórkami i małymi wioskami. Na całej 150 km trasie nie ma ani jednej stacji benzynowej. Pod Mt Taranaki docieramy na zachód słońca.
P.S.
Dużym zaskoczeniem w NZ jest brak darmowego Internetu. Nawet w kawiarniach z wifi trzeba ekstra płacić za dostęp – kilka dolarów za pół godziny. I tak jeździmy powoli po niemalże każdej większej miejscowości szukając niezabezpieczonego sygnału – czasami się udaje
Wysłane z naszego ASUSa Eee PC pracującego cały dzień na baterii.
wschód słońca - kwiecień 26, 2009
Po wizycie w Wellington i nocy na parkingu portowym płyniemy promem na południową wyspę (przeprawa promowa dostarcza niesamowitych widoków). Tam ruszamy w kierunku parku Abel Tasman. W parku, przez dwa dni podróżujemy kajakiem morskim (śpimy pod namiotem). W biurze, w którym go wynajmujemy przechodzimy krótki instruktaż – co i jak. Następnie wodna taksówka zawozi nas wraz z kajakiem do parku. Kajak okazuje się dość pojemny, po spakowaniu naszych rzeczy zostaje jeszcze wolne miejsce. Samo kajakowanie okazuje się dość proste, trzeba jednak uważać, o jakiej porze dnia gdzie się wpływa – różnica między przypływem i odpływem dochodzi tutaj do ok. 6 m i będąc nieuważnym można nieźle utknąć gdzieś w głębi plaży lub stracić kajak.
Po kajakach kierujemy się na wschodnie wybrzeże, do miejscowości Kaikoura – droga prowadzi początkowo przez jesiennie kolorowe winnice, a później dochodzi do wybrzeża i jedziemy wzdłuż czarnej plaży!
Z Kaikoura organizowane są wycieczki, których celem jest oglądanie wielorybów w ich naturalnym środowisku, albo ze statku albo z samolotu. Zobaczyć wieloryba…choć pokusa jest ogromna, musimy odpuścić, jest to dla nas spory wydatek (140 NZD – ok. 280 PLN od os.), może następnym razem…
Dzisiejszy wieczór spędzamy w pralni – jak romantycznie Są gniazdka, więc czekając na pranie ładujemy sprzęt.
Później, jak prawie co noc, szukamy miejsca do spania ‘na dziko’. Strategia jest taka – od około godz. 16 (o godz. 18 jest już ciemno) zaczynam się rozglądać, czasami przed lub za jakąś niewielką miejscowością trafi się miejsce piknikowe bez tabliczki ‘no camping or overnight sleeping’; generalnie nie jest prosto. Czasami się udaje, a czasami nie. Tym razem trafiliśmy w dziesiątkę – nad samym morzem! Wschód słońca był przepiękny.
Wysłane z naszego ASUSa Eee PC pracującego cały dzień na baterii.